piątek, 10 kwietnia 2015

Bonus #1 - Wika

Dokładnie osiemdziesiąt dwie godziny i trzydzieści siedem minut temu Hanna wyszła z mojego pokoju trzaskając drzwiami. Jeszcze nigdy nie byłyśmy osobno tak długo. Dziewczyny stają na głowie, żeby jakoś poprawić mi nastrój, ale, no cóż, bezskutecznie. Nie jestem w stanie zapomnieć nawet na chwilę. Każda sekunda to kolejna, zupełnie nowa fala bólu. W życiu bym nie pomyślała, że można go odczuwać na tyle różnych sposobów.
To nie tak, że nigdy się nie kłóciłyśmy. Właściwie to nie było dnia bez jakiejś tam mniejszej lub większej sprzeczki. Ale nigdy t a k  b a r d z o. Boże, za każdym razem kiedy to wspominam, u m i e r a m. Nie potrafię sobie uświadomić, że to definitywny koniec. Raz na zawsze. 
Ratunku.
Dziewczyny naprawdę są fantastyczne. Przed chwilą wróciłyśmy z zakupów, a Ala już mówi coś o wieczornej imprezie, a ona przecież nienawidzi imprez. Robią wszystko, żebym choć na chwilę przestała myśleć o Hannie.
Cholera, to tak boli.
Robi się zimno, więc przed pójściem do klubu wstępujemy do mojego pokoju, żebym wzięła ze sobą bluzę. Ala, jak zwykle pewna siebie (Boże, jak ja jej tego zazdroszczę), z impetem wpada do pokoju. Zatrzymuje się tak nagle, że prawie rozbijam nos na jej plecach. Co jest?
Na środku pokoju stoi szczupła brunetka, wyciąga do Ali rękę. Czyżby kolejna laską, która chce wskoczyć mi do łóżka? Czy one nie mogą raz na zawsze zapamiętać, że z tym skończyłam?  Swoją drogą, zupełnie nie kojarzę tej dziewczyny. Ale może po prostu nigdy nie rzuciła mi się w oczy. Ostatnie kilka miesięcy byłam zajęta Hanną.
Hanna…
Rzucam dziewczynie spojrzenie mówiące, że nie ma tu czego szukać, chwytam bluzę i obracam się na pięcie, nawet na nią nie spoglądając. Nie mam siły użerać się teraz z natrętnymi idiotkami. Niech Ala to załatwi.
 Kiedy wychodzimy, moja przyjaciółka wybucha śmiechem.
-Nie wierzę, że pomyliła mnie z tobą! - mówi do mnie i wychodzi z pokoju.
***
Kiedy zapalam światło w pokoju, ledwo powstrzymuję okrzyk przerażenia. Ktoś tutaj jest. Ktoś tutaj, najnormalniej w świecie, ś p i. Co?!
Nie wiem czym mam raczej uciekać, dzwonić po policję, czy może rzucić się na gościa z patelnią. Ostatecznie postanawiam najpierw trochę rozeznać się w sytuacji i cicho podchodzę do intruza. A właściwie intruzki, bo okazuje się, że jest to dziewczyna. Intruzki? Jest w ogóle takie słowo?
Dziewczyna?  Zaraz…
O nie. 
Żadna intruzka. Nowa współlokatorka.
Cholera, przez tę całą aferę z Hanną zupełnie zapomniałam, że dziś miała się wprowadzić do mnie jakaś dziewczyna! A ja myślałam… Rany, ale głupio wyszło. Biedna dziewczyna…

Cicho podchodzę do jej łóżka i odgarniam jej włosy z twarzy. 
-Przepraszam- szepczę jej do ucha i gaszę światło.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz